Lily
jak zwykle wstała rano. Założyła szare zakolanówki i jasnoróżowy
sweter z szarym sercem na środku. Sweter był długi, więc zakrył
jej ciało aż do ud. Włożyła pod spód białe spodenki. Była
sobota, więc zamierzała wyjść do centrum handlowego. Wyszła ze
swojego pokoju, zjadła pospiesznie śniadanie. Uczesała włosy,
wytuszowała rzęsy i nałożyła na usta błyszczyk. Była gotowa.
Wzięła klucze z wynajmowanego z mamą mieszkania, zamknęła dom i
wyszła.
Był
jesienny poranek i dość zimno. Lily założyła krótkie spodenki i
idąc do centrum zmarzła, ale postanowiła rozgrzać się Late
Machiato z pianką ze Starbucks. Gdy weszła do wielkiego budynku,
najpierw kupiła kawę i wyszła. Wyjęła z kieszeni spodenek
swojego iPhona i zrobiła zdjęcie kubka ze Starbucks. Fotkę
wstawiła na swojego tumblra. Nagle wpadł na nią wysoki, brązowooki
chłopak i wylała na sweter swój napój.
- Przepraszam
cię bardzo! - powiedział zakłopotany.
-
Nic się nie stało – odpowiedziała, wyjęła z kieszeni
chusteczki i zaczęła wycierać swoją górną część garderoby.-
Spierze się – dodała.
- Mogę
ci to jakoś zrekompensować? - zapytał.
- Kup
mi nową kawę – zaśmiała się.
- Dobrze.
Poczekaj tu. Zaraz wrócę – uśmiechnął się i poszedł.
Lily
usiadła na ławce, która mieściła się w centrum i nadal
próbowała zetrzeć plamę z kawy ze swetra. Po chwili chłopak
przyszedł i podał jej napój :
- Proszę.
Mam nadzieję,że to wystarczy. Jestem Liam – podał jej rękę.
- Lily
– oznajmiła dziewczyna.
Siedzieli
tak przez około godzinę i rozmawiali. Bardzo dobrze się rozumieli.
-Słuchaj,
chyba już pójdę. Plama wyschła i nie wiem, czy się spierze.
- Może
chodźmy do mnie. Mieszkam pięć minut od centrum i szybko
spierzesz – zaproponował.
- No
nie wiem... Jesteś obcy – zawahała się.
- Nie
bój się. Nic ci nie zrobię – zapewnił.
- Dobrze
– odparła i wstała.